Kilka miesięcy analizowałam argumenty za i przeciw.

Bo to co tu znajdziecie, to całe moje życie. 
I momentami będzie bardzo osobiście. 
W sumie już tak było. 
I wiem, że z pewnością znajdą się osoby, którym nie spodoba się to co mam do powiedzenia. 

A później pomyślałam, że może ktoś potrzebuje tych słów.
Jestem pogodzona z przeszłością. 
Wybaczyłam sobie wszystko. 
Wybaczyłam innym. 
Jestem szczęśliwa.
Spełniona. 
I jak nigdy wcześniej, tak bardzo spokojna. 

Więc dlaczego miałabym nie spróbować?

Sama chciałabym, żeby ktoś wcześniej powiedział mi, jak wielki wpływ na moje życie będzie mieć utrata wagi.

I nie mam na myśli tylko kwestii zdrowotnych. Tu akurat miałam sporo szczęścia i moje wyniki zawsze były wzorowe. Nie pytajcie mnie jak to możliwe. Lekarze też się dziwią.

Mam na myśli komfort życia.
Fizyczny i psychiczny.

Chcę Wam napisać jak to jest kiedy obcy ludzie robią Wam zdjęcia na ulicy, jak od chwili przekroczenia progu pani w sklepie odzieżowym informuje Was, że nie mają nic w Waszym rozmiarze i gdy dojście na przystanek tramwajowy jest nie lada wyzwaniem. 

Jak to jest wstydzić się pójść samej do restauracji i jak czuje się kobieta, kiedy ludzie biorą ją za matkę jej chłopaka.

Jak to jest nie móc sobie pozwolić na koronkową bieliznę i kiedy płacicie za dżinsy 400 zł, bo tylko jeden sklep sprzedaje je w rozmiarze 64.

Może ktoś z Was będzie chciał usłyszeć tę historię od osoby, która była w tym miejscu.

Od osoby, która na swoim przykładzie wie, że gdy mieszczące się w rozmiar 34 znawczynie życia mówią Wam, że będzie dobrze jeśli tylko się pokochacie, to tak na prawdę nie mają pojęcia, co czuje człowiek wielkiej wagi.

I w końcu od osoby, która wciąż walczy.
Bo na dzień dzisiejszy nadal nie jest idealnie.