Jak wspominałam w ostatnim poście, 5 niewielkich posiłków na dłuższą metę nie zdało u mnie egzaminu i skutkowało permanentnym uczuciem głodu.
Postanowiłam spróbować wersji z 2, znacznie większymi posiłkami i to rozwiązanie okazało się być dla mnie strzałem w dziesiątkę, ponieważ w końcu przestałam myśleć o jedzeniu.
Zacznijmy od tego, że jem wtedy, kiedy jestem głodna. A nie wtedy, kiedy nakazuje mi zegarek.
I to daje mi ogromny komfort psychiczny.
Podobnie jak to, że nie muszę zmuszać się do śniadań, a pierwszy posiłek mogę zjeść o 11. Albo 12.
I wiem, że do 17 czy 18 będę najedzona, ponieważ jego objętość nasyci mnie na kilka godzin.
I chociaż mój żołądek jest już mocno skurczony i czasem po prostu nie jestem w stanie wcisnąć w siebie kolejnego kęsa (a uwierzcie, że jest to dla mnie uczucie, którego wcześniej w ogóle nie znałam), wciąż lubię najeść się pod przysłowiową kokardkę.
I wtedy nie myślę o tym na co jeszcze mam ochotę, bo po prostu nie mam już na to miejsca.
Jak chodzi o kaloryczność tych posiłków, to staram się dzielić swój dzienny limit mniej więcej na 2 równe części. U mnie każda inna proporcja sprawiałaby, że pierwszy był by za mały, a drugi nie do przejedzenia.
Zapewne pojawi się sporo pytań, czy stosuje okno żywieniowe (Intermitten Fasting).
Kiedy przestawiłam się na ten system odżywiania nawet nie miałam pojęcia, że istnieje takie pojęcie.
Nigdy mocno nie zagłębiałam się w założenia IF i jeśli w jego przypadku należy trzymać się stałych godzin posiłków, to u mnie nie ma o nim mowy.
Nie chcę znowu być niewolnikiem jedzenia o określonej godzinie.
Dziś mogę być głodna o 10 i 16, a jutro o 12 i 19.
A co jeśli mam na coś ochotę w tak zwanym międzyczasie?
Właśnie dzięki takiemu systemowi nie mam 🙂
A jak już bardzo coś za mną “chodzi”, to po prostu sobie na to pozwalam.
Co jeszcze jest dość istotne, spożywanie 2 (czy nawet 3) posiłków i nie podjadanie mają wpływ na Waszą insulinę. A ona w procesie odchudzania odgrywa dość istotną rolę.
Ale o insulinie i jej wpływie na proces spalania tłuszczu w kolejnym różowym poście 🙂