Pytania o stan skóry po takiej utracie wagi pojawiały się najczęściej, więc od niej zacznijmy. 

Cóż, prawda jest taka, że ona w magiczny sposób nie zniknie.
Między bajki włóżcie opowiadania, że przy takiej utracie wagi całkowicie się wchłonie.

Jeśli chcecie ciała bez wiotkiej czy obwisłej skóry, to musicie być świadomi, że bez chirurga plastyka się nie obejdzie. 

Oczywiście nadmiar skóry nie musi Wam przeszkadzać. Jest to kwestia indywidualna. 

Ja postanowiłam, że chcę poddać się operacjom. I używam liczby mnogiej, ponieważ na chwilę obecną planuję ich kilka.

Musicie być też świadomi, że jeśli nie zdecydujecie się na operację refundowaną (a dodatkowo operacji szyi czy liftingu piersi z włożeniem implantów w miejsce po tkance tłuszczowej NFZ Wam po prostu nie zasponsoruje), to są to ogromne koszty. I najlepiej mieć to na uwadze już na początku walki z kilogramami, aby stopniowo dorzucać do skarbonki jakiś grosik. 

Pamiętajcie też, że najlepsi specjaliści z chirurgii plastycznej mają czasem roczne terminy na konsultację, więc warto umówić się na nią dużo wcześniej. Na operację poczekacie kilka kolejnych miesięcy. 

To teraz o mojej skórze. 

Wydaje mi się, że biorąc pod uwagę mój wiek i ilość zrzuconych kilogramów, z moją skórą i tak nie ma tragedii. 
Wiele osób myśli, że już jestem po usunięciu skóry z brzucha. 
Przy użyciu ściagającej bielizny modelującej, praktycznie jej nie widać. Używam jej od początku walki z kilogramami i mam też wrażenie, że ona w pewien sposób przyczyniła się do całkiem niezłej jakości skóry. 
Brzuch oczywiscie nie jest płaski, ale też daleko mu do brzuchów, jakie widziałam u osób, które straciły znacznie mniej kilogramów niż ja. 
Oczywiście nie mam pewności, że to to “ściskanie” wpłynęło tak na skórę, ale podświadomość każe mi w jakiś sposób właśnie tak łączyć fakty.

Na ostatnim zdjęciu (tym w moich starych dżinsach) mam na sobie właśnie taką bieliznę i jak widzicie, efekt jest super.

Nie wstydzę się chodzić w legginsach i krótkiej bluzce, czy w body i spódnicy.

Gdybym miała powiedzieć Wam szczerze, z którą częścią ciała jest najgorzej, to byłyby to uda. A dokładniej ich wewnętrzna strona.
I gdybym musiała wybrać między tymi 2 obszarami, to zdecydowałabym się na operację ud, a nie brzucha.
Tylko nie bierzcie mnie za wyznacznik. To, że tak to wygląda u mnie, nie oznacza, że u kogoś innego większy problem nie będzie dotyczył innej partii ciała.
Ja na przykład nie mam ani jednej fałdki skóry na plecach, a często kobiety też z nimi mają problem. Nie mam też problemu z obwisłymi pośladkami (i uważam, że pupa wygląda super). 
To wszystko kwestia indywidualna. 
Nie jestem też specjalistą i nie umiem wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Mogę tylko opierać się na swoim przykładzie.
Jeśli macie więcej pytań o skórę lub chirurgię plastyczną, wpiszcie je w komentarzu.