Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz nie spędziłam sobotniego wieczoru na siłowni.
Chociaż nie jest to mój ulubiony czas na trening.
Często zdarza się, że w części cardio jestem sama.
I wtedy bywa mi przykro.
Bo sobotni wieczór to czas imprez, randek i spotkań z innymi ludźmi.
Ktoś tańczy, ktoś się śmieje, ktoś miło spędza czas przy kolacji w eleganckiej restauracji.
A ja ocieram pot.
Z czoła i słuchawek.
Ale wiem, że nastanie taka sobota, kiedy i mnie tu nie będzie.
Założę wtedy dopasowaną, czerwoną sukienkę z głębokim dekoltem i odkrytymi plecami.
I najpiękniejsze czerwone szpilki.
Będzie to wieczór, w którym podziękuję sobie, że pakowałam torbę i kiedy inni wychodzili na imprezy, ja wychodziłam na trening.
Bo w tym momencie moje życie to wybór między tym czego chcę teraz, a czego pragnę najbardziej.