Jakiś czas temu dostałam wiadomość z zapytaniem, w jaki sposób rozumieć gdy mówię Wam, że nie czuję już żalu do ludzi którzy mnie ranili.
Więc dziś kilka słów o moim nastawieniu do wybaczania.
To, że wybaczyłam ludziom, którzy mnie zranili nie oznacza, że akceptuję ich zachowanie.
Ani też, że ponownie obdarzę ich zaufaniem.
Wybaczyłam im by nie tkwić w żalu.
By nie zadręczać się pytaniami dlaczego zostałam potraktowana w taki sposób. I by nie szukać na siłę winy w sobie.
Bo czy mój wygląd naprawdę dawał im takie zezwolenie?
Rozpamiętywanie ich słów czy analizowanie zachowań sprawiało, że czułam, jak bym utknęłam w przeszłości.
A wiem, że życie przeszłością nie doprowadzi mnie do miejsca, w którym chcę się znaleźć.
Wybaczenie im sprawiło, że z lżejszą i spokojniejszą głową mogę iść przed siebie.
I walczyć. O swoją bajkę.
Nie mam wpływu na to, że ktoś mnie rani. To jego decyzja.
Ale to ja decyduję o tym, czy dam im okazję do zadawania kolejnych ran.
I to ja mam wpływ na to, jak szybko te rany się zagoją.
Rozdrapywanie ich to fundowanie sobie blizn na całe życie. I na własne życzenie.
Pamiętajcie też, że w znacznej większości przypadków ludzie, którzy ranią innych, robią to świadomie.
Dlaczego?
Ponieważ sami ze sobą nie są szcześliwi.
A o ile łatwiej jest, zamiast zacząć walczyć o swoje szczęście, sprawić, by inni czuli się źle. I czyimś cierpieniem sprawiać sobie chwilową przyjemność.
Rozpamiętując żal oddajecie tym ludziom swoją energię. Oni rosną w siłę, a Wy tracicie radość życia.
Czy naprawdę chcecie sprawić im tak piekny prezent?
Ja nie.
Pojawiła się też opinia, że wybaczając złym ludziom dodaję im skrzydeł i daję przyzwolenie na takie traktowanie.
Moje zdanie jest jednak zupełnie inne.
Wybaczenie i odcięcie się od nich to podcięcie im skrzydeł.
Bo jak Wy byście się czuli, gdyby ktoś odebrał Wam możliwość robienia tego, co sprawia Wam przyjemność?
W następnym różowym poście wyjaśnię Wam, dlaczego jestem ogromnie wdzięczna losowi za to, że postawił na mojej drodze złych ludzi.
Bo wiem, że gdyby nie oni, to dziś nie byłabym taką kobietą, jaką jestem. I lekcje jakie wyciągnęłam z obserwacji ich zachowań były jednymi z najcenniejszych jakie dostałam.