Wiele z Was pisze mi, że podziwiacie, że w tamtej sytuacji decydowałam się na podróże.
Że nie bałam się zbyt wąskich siedzeń w samolocie i zbyt krótkich pasów bezpieczeństwa.
A ja kocham latać.
Kochałam wtedy i kocham dziś.
Wiele z Was pisze mi, że podziwiacie, że byłam w stanie założyć strój kąpielowy.
Że nie bałam się wyjść na basen czy plażę.
A ja kocham pływać.
Kochałam wtedy i kocham dziś.
Wiele z Was pisze mi, że podziwiacie, że miałam odwagę zakładać wyraziste kolory i sukienki.
A ja kocham siebie w sukienkach.
I kocham siebie w różu.
Kochałam wtedy i kocham dziś.
Wiele z Was pisze mi, że podziwiacie, że na zdjęciach z przeszłości widzicie uśmiech.
A ja kocham sie uśmiechać.
Kochałam wtedy i kocham dziś.
Gdybym wtedy rezygnowała z podróży, widoku morza i tych nielicznych sukienek, na które jeszcze mogłam sobie pozwolić, nie byłoby dobrych wspomnień.
Chociaż od początku powstania tego profilu poruszam tu ciężkie dla osób wielkiej wagi tematy i opisuję przykre doświadczenia, dziś chciałabym Wam napisać, abyście nie odkładali marzeń na “kiedy schudnę”.
Tak, czasem trzeba poprosić o dodatkowy pas.
Tak, czasem ludzie przy basenie patrzą i szeptają.
Tak, czasem w jasnym kolorze jesteście bardziej widoczni niż w czerni.
Ale zaufajcie mi, że nie, bez tego wszystkiego nie będzie wspomnień.
I kiedyś może się okazać, że bardziej niż żałować, że za późno zawalczyliscie o nowe ciało pojawi się żal, że straciliście czas na czekanie.
Zamiast żyć i tworzyć wspomnienia.