Wiecie co mnie przeraża?
Że tak wiele mówi się w mediach społecznościowych o tym, że bycie otyłym wiąże się z byciem nieszczęśliwym.
Zakotwicza się tym samym w umysłach osób, które borykają się z problemem otyłości, że tak po prostu jest. Że to norma. I tylko rozmiar 36 przywróci im radość życia.

Nie, to nie norma.

Od początku istnienia tego profilu, a niebawem będzie to 3 lata, opowiadam Wam, że również ważąc 100 kg więcej byłam szczęśliwa.
Studiowałam, uczyłam się kilku języków, inwestowałam w siebie i swoją przyszłość, podróżowałam, spotykałam się z ludźmi i cieszyłam z wielu drobnostek.

Czasem nawet myślę, że miałam na docenianie tego wszystkiego co mnie otacza więcej przestrzeni niż mam teraz. Dziś na przykład podróże czy wyjazdy służbowe są dla mnie normą. A pamiętam jaka wtedy z każdym wyjazdem wiązała się ekscytacja. Jak planowałam, czekałam, organizowałam.

Dziś oczywiście nie mniej cieszę się z życia i nie ukrywam, że pod kątem fizycznym mam większe możliwości, ale czy dziewczyna we fiolecie wygląda na smutną?

Nie pozwólcie sobie wmówić, że otyłość to koniec radości z życia.
Nie, nie zawsze jest łatwo.
Ale to Wy decydujecie jak odbieracie życie i jakie szanse dajecie sobie pomimo niedogodności.

Bo wiecie, że drugiej szansy na życie nie będzie?