Nie taki kolaż zdjęć zaplanowałam na dziś, ale ten ma swoje uzasadnienie. 

Ale od początku… 

Wczoraj pewna Pani Joanna pozostawiła pod moim postem publiczny komentarz (co dało mi możliwość pokazania go w formie skanu w relacji) o treści: “No i nogi grube cyc ledwo wisi jeszcze dużo przed toba” (Błędy oraz brak interpunkcji wynikają z oryginalnego zapisu). 

O godzinie 23 wstałam z łóżka (dlatego wybaczcie brak nienagannego uczesania), założyłam strój kąpielowy który zakupiłam kilka dni temu (ponieważ ja, moje piersi, brzuch i uda planujemy niebawem wypoczynek na plaży) i zrobiłam zdjęcie w lusterku w łazience. Może Pani Joanna miałaby ochotę pokazać podobne ujęcie?

I mam dziś kilka słów komentarza. Nie dlatego, że te słowa mnie poruszyły, ale chcę abyście znali moj stosunek do takich sytuacji. 

Może mam wiszące piersi (proszę wybaczyć, że nie używam słowa jakim Pani Joanna określa tę kobiecą cześć ciała, ale nie jest to w moim stylu) i grube nogi (od początku tego profilu mówię Wam, że mam masywne uda, a moje łydki to wielki i trudny do pozbycia się mięsień, ponieważ przez lata nosiły ponad 180 kg), to jednak umiałam zawalczyć o siebie i dziś moje ciało (jakie by nie było) jest mi wdzięczne. 
Wdzięczne, bo schudłam STO kg. 

Z czasem wypracuję piękniejszą figurę. Czy treningami, które właśnie zaczęłam, czy jak planuję przy pomocy chirurga plastyka (do czego od początku też nie wstydzę się Wam przyznać). 

Ale wiecie co? 

Jest w życiu coś znacznie ważniejszego niż wysokość biustu i obwód uda obcej kobiety. 

Nazywa się to empatia, klasa i kultura osobista. 

Pani Joanno ufam, że kiedyś nie mowa nienawiści a szacunek dla drugiego człowieka staną się dla Pani wartością nadrzędną w życiu.