Jedna z Was uprzedziła ten post zostawiając jakiś czas temu komentarz, że w podjęciu decyzji o zmianie swojego wyglądu dla mężczyzny nie ma nic złego.
Oczywiście, że nie ma!
Jest to tak samo dobry powód, jak każdy inny.
A czasem nawet lepszy.
Wyobraź sobie, że jesteś w szczęśliwym związku. Wszystko układa się tak jak powinno, a mężczyzna z którym dzielisz życie sprawia, że czujesz się jak w bajce.
To On jest spełnieniem Twoich marzeń o romantycznej miłości.
Potraficie śmiać się godzinami i płaczecie na tych samych filmach.
I pomimo swoich dodatkowych kilogramów masz wrażenie, że to dzięki niemu unosisz się nad ziemią.
Jest szacunek, zaufanie i bezpieczeństwo.
Więc czy jest coś złego w tym, że chcesz wyglądać dla Niego jeszcze piękniej?
Chociaż on, oczywiście, zapewnia Cię, że jesteś i zawsze będziesz idealna.
Czy jest coś złego w tym, że chcesz widzieć w jego oczach jeszcze większe pożądanie?
Albo że chcesz pozbyć się dodatkowych kilogramów dla większej swobody w sypialni?
NIE.
I nie należy się tego wstydzić.
A odnoszę wrażenie, że wszyscy dookoła tego właśnie od nas oczekują.
Każdy inny powód jest dobry. Ale jeśli robisz to dla mężczyzny, to jesteś słaba. I na pewno nie szanujesz swojego ciała.
Skoro tak chętnie i otwarcie deklarujemy, że dla człowieka, którego kochamy zrobiłybyśmy wszystko, to dlaczego wstydem ma być chęć pracy nad swoim ciałem?
Bo od lat inni wmawiają nam, że to jest złe?
Bo inni wiedzą lepiej, co nas uszczęśliwi?
Bo media społecznościowe narzucają nam jak żyć i co myśleć?
A może właśnie ta podróż po nowe ciało zbliży Was do siebie?
Bo On Cię zrozumie i z troską będzie wspierać.
I może to, co chciałaś zrobić tylko dla Niego, okaże się nieocenioną wartością dla Was obojga?
Nigdy się o tym nie przekonasz, jeśli pozwolisz innym decydować co jest w Twoim życiu słuszne.
Bo jedyna słuszna decyzja to ta, żeby zrobić to, co nas uszczęśliwia.
A co, zapytacie, jeśli zostawił Was (lub nigdy nawet nie chciał) facet, w którego “typie” – z uwagi na swój rozmiar – nigdy nie byłyście?
O tym w kolejnym różowym poście.