Jednym z ćwiczeń podczas wczorajszego, trzeciego dnia kursu (o kursie za jakiś czas) było dobranie przez uczestnika jednej (z pewnością z ponad 100) kart ze zdjęciem, które kojarzą mu się z wylosowaną osobą.
Piotr, który wybierał zdjęcie dla mnie, wybrał to, które widzicie na zdjęciu.
Starałam się powstrzymać emocje (chociaż zarówno na poprzednim kursie jak i na tym już nie raz zdarzyło mi się płakać), ale to niesamowite jakie emocje wzbudził we mnie ten wybór.

Wyrwanie się z kajdan.
Uwolnienie.
Uniesione w geście wolności ręce.

Nawet pisząc ten post łzy spadają na biurko, chociaż dopiero co wykonałam makijaż i próbowałam je powstrzymać.
Bo ludzie, którzy uwalniają się od traum, ograniczeń czy przeszłości są jak więźniowie, którzy pozbywają się kajdan.
Kajdan ograniczeń, kajdan bólu czy własnych, krzywdzących nas przekonań o samych sobie.

Ale kiedy ten ciążący metal opada, o wiele łatwiej dosięgnąć nieba.