Coś Wam powiem.
Bo chyba nigdy wcześniej o tym nie wspominałam, a przecież profil ten prowadzę już 3 lata.
Wiecie, że nigdy nie uważałam, że tamta, tamta o 115 kg cięższa Kasia była brzydka?
Chociaż nie wiem, czy “brzydka” to dobre słowo.
Na pewno proste i obrazowe, więc je zostawię.
I zostawię je, bo często tak mówią o sobie inne otyłe kobiety.
“Jestem gruba i brzydka.”
I pewnie teraz jesteście w szoku, że ja nie mówiłam tak o sobie.
To powiem coś jeszcze. Wciąż nie uważam, że byłam.
Piszę Wam o tym, bo chciałabym, aby kobiety nie łączymy tych dwóch słów. GRUBA i BRZYDKA.
A w zasadzie chciałabym, aby nie używały żadnego z nich.
Wiem, nie zawsze jest łatwo.
Wiem, czasem to jedyne co słyszymy od innych.
Wiem, bywa, że na nic innego nie ma już siły.
Ale sposób, w jaki mówicie do siebie, ma moc większą niż myślicie. Jeśli karmicie się krytyką, podcinacie sobie skrzydła, zamiast wzlatywać ku zmianie. Słowa to klucz, który otwiera drzwi do prawdziwej przemiany. Również tej, którą widzicie powyżej.