Dziś bardzo szczerze. Bo to ważny temat. Choć często owiany milczeniem. Bo przecież nie wypada…
Tak. Wciąż panuje przekonanie, że nie wypada kobiecie powiedzieć, że czuje się seksowna.
Że pewnie czuje się ze swoim ciałem. W każdej sytuacji.

A gdyby tylko któraś z nas przyznała publicznie, że jej motywacją do walki z kilogramami jest chęć większej swobody i pewności siebie w sypiali, z pewnością nie raz usłyszałaby, że powinna to robić dla zdrowia. A nie dla przyjemności.

Łatwo przychodzi nam ocenianie co jest właściwą motywacją. I co wypada.
A ja od początku tego profilu staram się Was przekonać, że każda motywacja, która doprowadzi Was do celu jest tą słuszną.

Wraz z utratą 100 kg moja kobiecość nabrała zupełnie nowego wymiaru.
W moich gestach pojawiła się nieznana do tej pory delikatność. I dostrzegam to każdego dnia.
Spokój w głowie, spokój w oczach i spokój w głosie.

Czuję, że spod tej grubej zbroi chroniącej wrażliwe serce wyłoniła się taki rodzaj kobiecości, który przez lata podziwiałam u innych kobiet. I którego, nawet nie będę tego ukrywać, tak bardzo im zazdrościłam.

I pomijając wszelkie inne korzyści płynące z utraty tak sporej ilości kilogramów dziś bez skrępowania dodaję, że gdzieś na końcu tej mojej drogi pojawia się bardzo ważne dla mnie doświadczenie. Doświadczam jak to jest czuć się sexy w swoim ciele. I wiecie co? To jest super.