Dziś po raz pierwszy popłakałam się przygotowując kolaż zdjęć.
I sama nawet nie umiem wyjaśnić dlaczego.
Przecież zdjęcie po lewej wcale nie odkrywa gorszej prawdy niż te, które publikowałam tu do tej pory.
Widzę na nim o kilka lat młodszą siebie siedzącą w majowe popołudnie w kawiarni na paryskim Montmartre.
Pamiętam jaka byłam szczęśliwa móc znowu być w Paryżu.
Dlaczego zatem odkąd pisze ten post nie mogę powstrzymać łez?
Może schodzą ze mnie emocje ostatnich tygodni, a może zaczynam zdawać sobie sprawę ile czasu straciłam i o ile wcześniej mogłam podjąć tę walkę.
Odganiam te myśli, bo nie chcę się nimi zadręczać.
Nie chcę wyrzutów sumienia, że mogłam zrobić to 10 lat wcześniej.
Że zamiast walczyć z ludźmi, którzy upokarzali mnie na każdym kroku powinnam walczyć o siebie.
Ale dziś nic już tego nie zmieni.
Zwłaszcza moje łzy.