Dziś kolejne z serii:
GDYBY TAMTA KASIA WIEDZIAŁA…
Wiecie jaki zwrot pamietam z dzieciństwa?
„Naciągnij bluzkę na brzuch.”
Słyszałam to tyle razy, że później, już naciągałam ją sama. Niczym zaprogramowany odruch bezwarunkowy.
Zakrywałam też brzuch dłonią pozując do zdjęć, poduszką siedząc na kanapie „w gościach” lub próbowałam go wciągnąć, żeby wydawał się mniejszy.
Przy rozmiarze, który widzicie po lewej stronie, żaden z tych zabiegów nie sprawi, że stanie się niewidoczny. Co najwyżej można się łudzić, że to pomoże.
Miałam chwile zwątpienia czy ten nowy już teraz wystawiać na wzrok i (jak to bywa przy osobach publicznych) ocenę innych.
Wciąż jest spuchnięty, skóra mocno zmęczona pasem, w którym nadal spędzam większość doby (kto przeszedł abdominoplastykę zna traumę pasa z wbijającym się fiszbinami i sztywną, ocierającą skórę często do krwi tkaniną).
Ale tamta Kasia nigdy nie miałaby nawet odwagi pomarzyć o takim brzuchu. Pomarzyć, że założy publicznie krótki top. Że pójdzie na siłownię, która pełna jest trenujących od lat dziewcząt i nie będzie wstydzić się swojego ciała. Powiem więcej – będzie czuła się pośród nich bezpiecznie. Jak równy z równym. Choć poziom tkanki mięśniowej zdecydowanie je różni.
Bezpiecznie. Tamta Kasiu – kiedyś poczujesz się bezpiecznie. I to będzie piękne uczucie.