Nagłówek odrobinę przewrotny i raczej z serii tych, które staram się omijac szerokim łukiem.
Bo nagle, czy to Boże Narodzenie czy Wielkanoc, internet zasypuje nas grafikami pełnymi porad jak przeżyć Święta na diecie.
Jedne mówią, że kalorie w Święta się nie liczą.
Naprawdę? To ja chętnie zapoznam się z dokumentującymi te sensacje badaniami.
Inne, by odejść od stołu i wyjść na spacer. Rozumiem, że mam porzucić gości? A jeśli lubię spędzać Święta na rozmowach przy stole, to co wtedy? Albo gdy pada?
I jest jeszcze moja ulubiona grupa, na samą myśl o której czuję kłujący nerwoból w lewym oku. To wszystkie te cudowne rady, by pominąć dodatek ziemniaków w sałatce jarzynowej, a do żurku podać ciemne pieczywo.
1 kurczaczek… 2 kurczaczki… 3 kur…
Ok, już mi lepiej.
A tym czasem ja mam Wam do powiedzenia coś zupełnie innego.
Zanim usiądziecie przy świątecznym stole sęgnijcie pamięcią do wspomnień, jak czuliście się w poprzednich latach po świątecznym szaleństwie.
Jeśli pojawiły się wyrzuty sumienia zastanówcie się, czy ponownie chcecie się tak czuć.
Jeśli sute świętowanie przyczyniło się do porzucenia diety i wypracowanych efektów zastanówcie się, czy chcecie tego tym razem. Czy udźwigniecie kolejne poddanie się.
Bo często po takim świątecznym szaleństwie to nie ciało cierpi najbardziej, a psychika.
Jeśli natomiast wiecie, że we wtorek będziecie czuć się na siłach by wrócić do liczenia kalorii i przestrzegania deficytu (bez głodzenia się w ramach kary za łakomstwo), to nie martwcie się o to, że zjedliście trochę więcej.
Sytuacja odrobinę komplikuje się, jeśli chcecie zachować umiar, ale rodzina namawia Was na kolejny kawałek sernika lub bez Waszej zgody nakłada na talerz drugiego kotleta.
Wówczas sanowczo reagujcie.
Nie jesteście ubezwłasnowolnieni. Ani nie macie obowiązku nikogo zadowalać kosztem swojego spokoju.
Nauczyłam się już, że w miejscach, w których nie ma szacunku dla moich potrzeb nie ma też miejsca dla mnie.
I tak samo ma się to do świątecznego stołu. Jeśli nie serwuje się przy nim szacunku dla moich decyzji, to nie ma przy nim miejsca dla mojej osoby.