Ponad 5 lat. Pięć. Powiecie, że sporo.
A dziś nawet nie wiem kiedy to zleciało.
3,5 roku liczenia kalorii by pozbyć się 100 kg.
Prawie rok w trybie przygotowania – operacja – rekonwalescencja.
A łącznie 5 lat uczenia się najważniejszej lekcji o sobie samej.
Kiedy zaczynałam tę podróż nie miałam pojęcia jak się zakończy. Ale nie skupiałam się na tym.
Czy byłam w stanie wyobrazić sobie siebie taką, jaką widzę się dziś?
Oczywiście, że nie.
A czy była we mnie wiara w sukces?
Oczywiście, że tak.
MENTALNOŚĆ ZWYCIĘZCY.
Tego też uczę Was na sesjach. Bo sukces zaczyna się w głowie.
Wszystkiego co działo się po drodze nie byłam w stanie przewidzieć.
I Wy też nie przewidzicie.
Ale zaufanie do siebie i wiara w ten proces doprowadzą Was do celu.
Sporo z Was pyta o blizny pooperacyjne. Na tym zdjęciu praktycznie w ogóle ich nie widać, ale to skan z filmiku, w dodatku przy słabym świetle. Za kilka dni wyjeżdżam, więc postaram się dodać więcej zdjęć w strojach kąpielowych (dlatego też mierzyłam ten) i może wtedy zobaczycie, że nie ma się co obawiać śladów, które zostają po plastyce. (Możecie też odszukać zdjęcia i nagrania z wyjazdu do Zakopanego z sierpnia)
Te, które mają już rok są ledwo zauważalne. Linia od pępka w dół jest w ogóle niezauważalna. Blizna pozioma na brzuchu i biodrach też.
Osoby, które śledzą moja drogę od dłuższego czasu wiedzą, że po operacji miałam martwicę pępka. Nigdy nie pokazałam Wam jak wyglądał, ale czarno czerwona niekształtna szpara zniechęciłaby Was do plastyki. A dziś wygląda super. Jak to mówił Pan doktor – “Wyliże się z tego”. I tak się stało.