Odkąd pamiętam, zawsze uważałam się za bardzo pewną siebie osobę.
Dziś jednak, z perspektywy czasu, zastanawiam sie, na ile – wtedy – była to pewność siebie, a na ile wyuczona reakcja obronna.
Mur odbijający słowa i gesty ludzi traktujących mnie jak atrakcję.
Bo człowiekowi wielkiej wagi każdego dnia towarzyszy strach przed wzrokiem innych.
Dlatego żyje otoczony twierdzą wyniosłości i arogancji.
Tak jest łatwiej.
Dziś, kiedy kocham kobietę którą się stałam takiej “pewności siebie” już nigdy bym nie chciała.
Za wiele zachowań z przeszłości jest mi wstyd. Bo myślałam, że skoro ja jestem raniona, to też mam do tego prawo.
Mur strachu runął, a czas uprzątnął gruz.
Na jego miejscu zamiast wyniosłości kwitnie szczera miłość do ludzi i świata, z którego po tylu latach zycia w kamiennym pancerzu chcę czerpać wszystko co najlepsze.
I jestem z siebie tak szalenie dumna, że dziś potrafię życzyć szczęścia wszystkim tym, którzy kiedykolwiek mnie zranili.