Te dwa nagrania dzielą niespełna 2 miesiące.
Pierwsze nagranie to 40 kg. Drugie 90 kg.
20 stycznia 2025 – po raz pierwszy w życiu miałam styczność z tym ćwiczeniem. 40 kg wydawało się ciężarem nie do podniesienia. W zasadzie odbicie się od podłogi wydawało się absolutnie kosmicznym wyczynem.
Zaczęłam chodzić 6 razy w tygodniu na siłownię. Pracowałam nad techniką i budowałam siłę ćwiczeniami, których nie lubię. Bo mam swój cel. Tak jak wtedy.
115 kg temu.
16 marca 2025 – 90 kg wchodzi bez problemu. Powoli szykuję się na 100 kg. A efekty tego ćwiczenia są dla mnie aż nie do uwierzenia. Bo myślałam, że najwcześniej zobaczę je za rok.
Do celu jeszcze daleka droga. A po osiągnięciu go, jak z nową sylwetką po schudnięciu, i tak trzeba będzie nadal go pielęgnować. Dbać o utrzymanie. Ale cieszę się na to, tak samo jak lubię utrzymywać moją nową wagę. Chcę pielęgnować to nad czym pracowałam. I to, w co tak wielu wątpiło.
Ale dlaczego w ogóle pokazuje Wam te nagrania?
Konsekwencja. Determinacja. Cel. Wiara w siebie. Odwaga. I wdzięczność za to, że mogę być w tym procesie.
To one prowadziły mnie drogą redukcji, a teraz prowadzą mnie przez kolejna przygodę.
Prosto do nowego marzenia.
Bo warto spełniać marzenia, wiecie?
Trzymajcie tylko kciuki, oby nadal dane było mi mówić, że jestem wdzięczna za zdrowie, które pozwala mi działać.