Insulina spełnia wiele bardzo istotnych funkcji w naszym organizmie, ale dziś skupmy się na tej, której (my, walczący z kilogramami) wyjątkowo nie lubimy, a mianowicie, na funkcji magazynowania energii w postaci komórek tłuszczowych.
Insulina, jako hormon anaboliczny, hamuje proces spalania tłuszczu.
Innymi słowy – mając wysoki poziom insuliny we krwi nie ma możliwości spalania tkanki tłuszczowej.
Co prawda insulina obniża poziom cukru we krwi, ale jej wysoki poziom blokuje glukagon, który to – w przeciwieństwie do insuliny – odpowiada za uwalnianie z komórek tłuszczu.
A co za tym idzie, za spalanie go.
I teraz dochodzimy do odpowiedzi na pytanie, dlaczego podjadanie na diecie redukcyjnej jest złe.
Ano dlatego, że każdy kęs jest informacją dla naszej trzustki by produkować insulinę.
W uproszczonym schemacie:
Mały jogurcik = produkcja insuliny.
Dwa herbatniki = produkcja insuliny.
Kawka z mlekiem = produkcja insuliny.
Mandarynka = produkcja insuliny.
Kilka orzeszków = produkcja insuliny.
Sprawdzenie smaku ziemniaczków po ubiciu = produkcja insuliny
Cola Light (!!!) = produkcja insuliny (Organizm nie wie, że dostaje produkt bez kalorii. Wie natomiast, że dostarczony został produkt słodki, więc trzeba wysłać sygnał do trzustki by produkowała insulinę.)
A podwyższony poziom insuliny to dla organizmu znak, że jest bezpieczny. Że zostaje mu dostarczona dawka energii z zewnątrz, więc nie ma potrzeby korzystania z zapasów.
Już wszystko jasne, prawda?
I nawet jeśli na chwilę obecną nie macie problemu z insuliną, miejcie proszę na uwadze, że utrzymujące się przez większość dnia wysokie stężenie insuliny może spowodować, że Wasz organizm uodporni się na ten hormon i przestanie być wrażliwy na jego działanie.