Tak sobie myślę, że zestawieniem tych zdjęć, które dzieli zaledwie 2 tygodnie, mogłabym reklamować jakąś dietę „cud”. Albo równie cudowne tabletki, które sprawiają, że tłuszcz sam spala się kiedy Wy śpicie.
Ale nie o tym będzie ten post.
I mam nadzieję, że w takie cuda nie wierzycie.
Na obu zdjęciach mam na sobie te same spodnie, które przed operacją były już na mnie za duże. A przypominam, że 3 tygodnie temu usunięto mi z ud 5 litrów tłuszczu i 1 kg skóry.
Dlaczego zatem nie widać tych spektakularnych efektów?
Dwa kluczowe słowa.
OBRZĘK POOPERACYJNY.
Który występuje nie tylko na operowanym obszarze ciała, ale w moim przypadku, dosłownie wszędzie.
Po każdej swojej operacji opowiadam Wam, że nie należy oczekiwać efektów od razu. Dla organizmu to szok. Zwłaszcza po liposukcji, gdzie pod skórą dochodzi do istnej masakry. Układ limfatyczny praktycznie do odbudowy, tym bardziej, jeśli tak jak w moim przypadku cięcia idą przez całe pachwiny. A na to wszystko potrzeba czasu.
Obrzęki znikają zwykle do pół roku. Ale odbudowa tego, czego nie widać, zajmuje nawet rok.
Po operacji, o której tu wspominam, mój obrzęk wynosił 11 kg. Aktualnie jest go już mniej, ale wciąż daleko mi do figury sprzed operacji.
Pokazuję Wam te zdjęcia aby kolejny raz podkreślić, że operacje plastyczne uczą cierpliwości. A efekty z dnia na dzień widoczne są wyłącznie w programach telewizyjnych.
Rozumiem ten proces (przechodzę przez niego trzeci raz), a i tak z utęsknieniem czekam na moment, kiedy znów spodnie te będą na mnie zbyt szerokie, by je nosić.
Ale wiem, że taki moment nadejdzie.