Pragnęłam od życia czegoś, czego nigdy nie miałam.

Szacunku, zrozumienia i akceptacji. 

Stanęłam więc do bitew o istnieniu których nie miałam pojęcia. 

Bez krzyku.
Choć z bólem, który rozrywał każdą komórkę ciała.
I ze łzami, które blokowały słowa.

Ta cicha walka nauczyła mnie, że szacunek, zrozumienie i akceptacja są we mnie.

I to, jak ja obchodzę się ze sobą uczy innych jak mają mnie traktować.

To ja uczę ich szacunku, zrozumienia i akceptacji dla tego kim jestem.

Nie potrzebuję już muru, który chroni mnie przed cierpieniem.

Mam magiczny klucz który wpuszcza do mojego życia jedynie dobro.