„Wiecie czego bałam się ważąc 185 kg? Że kiedy umrę okaże się, że nikt nie produkuje trumien w tym rozmiarze.”
Tak zaczynało się moje przemówienie na egzaminie na mówcę motywacyjnego.
Gdyby nie zaufanie do siebie i wiara, że mogę zmienić swoje życie dziś obaw tych byłoby znacznie więcej.
Albo nie byłoby. Mnie.
Uświadomienie sobie czego naprawdę pragniemy to wstęp do życia o jakim marzymy.
Zaufanie do siebie sprawiło, że dziś nie ma już tego okropnego lęku przed wzrokiem, słowami i gestami. Nie ma obaw przed światem. Ale nie ma też lęku o odejście z niego zbyt wcześnie.
A wiecie co jest?
Spokój. W sercu, w głowie, w oczach.
Bo od zaufania do siebie zaczynają się cuda.
Ufajcie zatem.
W siebie.
Zawsze.