Kasiu,
W dniu Twojego święta piszę do Ciebie z miejsca, które kiedyś wydawało Ci się nieosiągalne. Z przyszłości.
Z życia, które kiedyś było tylko marzeniem.
Z naszego domu.
Patrzę na Ciebie i widzę małą dziewczynkę o zbyt dużym ciężarze na barkach. Widzę, jak mocno się starasz, żeby zasłużyć. Jak tłumisz łzy w poduszce, żeby nie słyszeć krzyku. Widzę, że momentami się boisz. I widzę jak się wstydzisz.
I chcę Ci coś powiedzieć.
Wygrałaś.
Przetrwałaś to wszystko.
I stałaś się kobietą, która już się nie boi.
Która nie przeprasza za to, że istnieje. Która zna swoją wartość – nie z litości, ale z odwagi.
Mała Kasiu, wiem, że czułaś się czasem jak niepotrzebny dodatek do świata.
Ale Ty byłaś najpiękniejszym, najbardziej czującym dzieckiem na świecie. I wszystko, co przeszłaś, nie poszło na marne.
Dziś jestem kobietą, która spełnia Twoje marzenia. Nie dlatego, że wszystko „jakoś” się ułożyło. Ale dlatego, że Ty nigdy nie przestałaś walczyć. Nawet kiedy nikt tego nie doceniał.
Nauczyłam się kochać siebie, taką jaką jestem. Nauczyłam się mówić „nie”. Nauczyłam się płakać, ale nie w ukryciu, a z godnością. I jestem z nas tak potwornie dumna.
Chciałabym przytulić Cię teraz najmocniej na świecie. Pogładzić po włosach. Powiedzieć:
Już dobrze. Już nie musisz być dzielna za innych.
Teraz ja oddycham za nas obie.
Kocham za nas dwie.
Żyję dla nas.
A Ty, mała Kasiu… Ty jesteś moją bohaterką.
Gdyby nie Ty, nie byłoby mnie.
Kocham Cię. I dziękuję.